Ledwie kilka dni wcześniej Ola witała rozkojarzoną po wakacjach gromadkę naszych dzieci, a już zaskoczona zostałam wnikliwym, naukowym podejściem do otoczenia.
Następnego dnia po pierwszej lekcji przyrody, kiedy to poznawaliśmy kosmos, podszedł do mnie Michał i radośnie zawołał:
-Proszę pani, a ja zrobiłem zdjęcie naszej galaktyki!
-Ale jak? -zapytałam głupio zaskoczona.
-Normalnie. Pokazała się w moim kubku z herbatą!
W istocie. Galaktyka jak żywa.
I jak tu nie pękać z dumy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz